Zanim udał się na wyznaczone miejsce, wszedł do kwiaciarni. Zamknął za sobą drzwi, gdy zabrzęczał dzwonek, informujący sprzedawce o nowym kliencie. Automatycznie za ladą znalazła się wysoka blondynka z miłym uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry. Pomóc w wyborze ? - zapytała uprzejmym głosem, ale w tym samym momencie zabrzęczał dzwonek jej komórki. Skrzywiła się lekko lecz najwyraźniej nie miała zamiaru podnieść słuchawki.
-Niech Pani odbierze. Zaczekam. - zapewnił dziewczynę Liam, posyłając ciepły uśmiech, a ta lekko zmieszana, wyciągnęła komórkę z kieszeni.
-Przepraszam bardzo. Słucham ? - zapytała przykładając telefon do ucha. Liam zaczął oglądać różnokolorowe bukiety kwiatów. - Jestem jeszcze w pracy Maddy. - znów to imię. Blondyn od razu zobaczył przed oczami twarz brunetki. Poczuł, że chciałby ją zobaczyć ponownie. Miała w sobie coś, że w brzuchu chłopaka działy się dziwne rzeczy. Przeniósł na chwilkę wzrok na blondynkę. Nie była w ogóle podobna do dziewczyny, którą spotkał wcześniejszego dnia. Wiele dziewczyn może mieć tak samo na imię. Zwykłe zbieg okoliczności. - To przyjdź, bo ja zaraz kończę. Pa. - rozłączyła się i z ciepłym uśmiechem, zwróciła swój wzrok na chłopaka. - Pomóc w wyborze ?
-Interesowałby mnie bukiet różowych róż. - powiedział, wyszukując takiego gdzieś w pobliżu. Dziewczyna nachyliła się nad kwiatami po drugiej stronie i z wazonu wyciągnęła bukiet.
-Może być ?
-Idealny. - odparł chłopak posyłając jej uśmiech. Odebrał od niej kwiaty i powąchał. Tak, dokładnie tę woń uwielbiała jego dziewczyna. Zdecydowanie. Zapłacił dziewczynie wyznaczoną kwotę, a ta posłała mu ponownie swój szeroki uśmiech. - Do widzenia. - rzucił, a gdy mu odpowiedziała, pociągnął za klamkę i opuścił kwiaciarnię. Ledwie wyszedł z pomieszczenia, wpadł na pewną dziewczynę. - Przepraszam. Nie zauważyłem Cię.
-Nic się nie stało. - odpowiedziała, a Liam od razu poznał głos dziewczyny. Ten, który wczoraj tak go oczarował. Brunetka podniosła głowę i spojrzała swoimi brązowymi oczami na stojącego przed nią blondyna. - To ty.
-A to ty. - obydwoje uśmiechnęli się do siebie i spuścili wzrok. - Em... Co tu robisz ? - zapytał, a w głowie katował się, że zdarzyło zadać mu się tak głupie pytanie.
-Przyszłam do siostry. Pracuje tutaj. - wskazała na kwiaciarnię. - Ale widzę, że musiałeś ją już odwiedzić. - wskazała na potężny bukiet róż.
-To jest Twoja siostra ? - zapytał nie ukrywając zdziwienia, a ta pokiwała twierdząco głową. - W ogóle nie jesteście do siebie podobne. - skwitował, a ta zachichotała pod nosem, ukazując przy tym śliczny dołeczek w policzku.
-Wszyscy to powtarzają. Zresztą... Sama nie wiem czemu tak jest. - wzruszyła tylko ramionami, a chłopak wpatrując się tak w nią, przypomniał sobie o umówionym spotkaniu.
-Emm... Ja będę musiał lecieć. Miło było znów Cię zobaczyć. - mówił to praktycznie automatycznie. Nie kłamał, po prostu dla niego było to wręcz oczywiste.
-Wzajemnie. Miłego dnia. - odpowiedziała słodkim głosikiem, uśmiechając się do niego. Odpowiedział jej tym samym i ruszył przed siebie. - Liam ? - dziewczyna wypowiedziała jego imię, a ten się odwrócił i spojrzał na nią pytająco. - A może jutro wpadłbyś z kolegami do nas ? Rodzice wyjeżdżają, a my moglibyśmy się lepiej poznać. W końcu jesteśmy sąsiadami. To jak ? - zaproponowała uśmiechając się uroczo. Chłopakowi zmiękły kolana. Nie mógł przecież odmówić. Nie jej.
-Jasne. Porozmawiam z nimi i postaramy się wpaść. - puścił jej oczko, a ta pokazała mu rząd białych zębów.
-Dzięki. Będziemy czekać.
-Cześć. - dziewczyna odmachnęła mu, a ten ruszył z uśmiechem przed siebie.
•••
Jason pracował nad starym Ford'em Mustang'iem Shelby'm gt 500, gdy do jego warsztatu wjechało czerwone, sportowe auto. Oderwał się od pracy i wytarł ręce w ręcznik, choć niewiele to pomogło, bo cały był umazany od smary. Z samochodu wysiadła wysoka i szczupła szatynka z burzą loków na głowie. Spojrzała na niego ciemnymi oczami, a jemu aż zaparło dech.
-Przepraszam. Nazywam się Danielle Peazer. Polecił mi pański warsztat jeden z przechodniów, także postanowiłam skorzystać z oferty. - posłała mu szeroki uśmiech, a on odpowiedział tym samym. Wyciągnęła rękę przed siebie. Nie chciał, żeby dziewczyna pomyślała, że nie kontaktuje, więc potrząsnął delikatnie głową i uścisnął jej delikatną dłoń.
-Jason Jefferson. Skoro polecali to tak musi też być. A co jest nie tak z autem ? - zapytał podchodząc do auta i starając się, aby skupić się na pracy, a nie na dziewczynie.
-Chciałabym wymienić olej. - odparła, a ten pokiwał głową ze zrozumieniem. Czym prędzej wziął się do pracy. Po chwili zadzwonił telefon dziewczyny. Wyjęła telefon z torebki i czym prędzej odebrała. - Tak ? Przepraszam, za chwilkę będę dobrze ? To czekaj tam gdzie się umówiliśmy. Pa. - rozłączyła się i schowała telefon. Zaczęła przyglądać się pracy chłopaka. - Szczęście, że tu podjechałam. - odezwała się po kilku minutach.
-Może wstąpi pani jeszcze kiedyś. - odpowiedział jej podnosząc się. - Gotowe.
-Tak szybko ? W takim razie na pewno będę pana polecać. Ile płacę ? - zapytała, ale chłopak pokręcił przecząco głową.
-Na koszt firmy. - odpowiedział nonszalancko, ale dziewczyna nie dała za wygraną.
-Nie ma takiej opcji. - wcisnęła mu banknot do kieszeni od spodni i wsiadła do auta. - Jeszcze raz dziękuję, Jason'ie. - puściła mu oczko i odjechała. Brunet odetchnął głęboko. Danielle była niewątpliwie jedną z najpiękniejszych dziewczyn jakie kiedykolwiek widział. No nie licząc swoich sióstr. W każdym razie bardzo chciałby ja ponownie zobaczyć. Uśmiechnął się pod nosem i wrócił do naprawy własnego auta.
•••
Wybiła godzina 19 gdy Louis wbiegł do salony pragnąć wyciągnąć kogoś do kina.
-Uwaga uwaga, jedyna taka okazja, aby wyjść z Louis'em Tomlinson'em do kina, zupełnie za darmo i bez żadnych zobowiązań. Kto chętny ? - jednak nikt nawet nie zareagował. Niall jak zwykle coś starannie przeżuwał, a Liam i Danielle byli zajęci sobą w pokoju chłopaka. - A gdzież mój Herreh ? - zapytał, a blondyn podniósł palec, wskazując na piętro. - Dzięki żarłoku.
-Ey ! - jęknął Horan, ale Louis kroczył już w stronę schodów. - Bo zjem Ci Twoje wszystkie marchewki ! - krzyknął, a Tominson zatrzymał się na pierwszym stopniu.
-Tylko spróbuj. - pogroził mu palcem, posłał mordercze spojrzenie i zniknął na piętrze. Otworzył drzwi od pokoju loczka, nawet nie pukając do nich. - Idziemy do kina ? - lecz ten machnął na niego ręką.
-Poczekaj. - przytknął dłoń do słuchawki telefonu i spojrzał na szatyna. - Gadam z Gemmą, poproś chłopaków.
-Właśnie żaden nie chce iąć. - zrobił smutną minę i skrzyżował ręce na piersiach.
-Zaraz do Ciebie oddzwonię. - rozłączył się i wstał z łóżka. Podszedł do kolegi i położył mu ręce na ramionach jakby chciał przekazać bardzo przykro wiadomość. - To może... Idź do sąsiadek. Może będą chciały, a warto przecież utrzymywać kontakty z sąsiadami prawda ? - zaproponował Harry, ale Louis już od początku wypowiedzi pokiwał przecząco głową. - Louis ! Pora się otrząsnąć. Eleanor Cię rzuciła, fakt. Ale przestań się tym jeszcze zamartwiać. To jest już przeszłość. Trzeba żyć dalej, a nie dołować i liczyć na jej powrót. Rozumiesz ! - podniósł głos. Wiedział, że tylko w ten sposób przemówi przyjacielowi do rozumu. - Więc proszę Cię. Zrób to dla mnie i idź do nich. - puścił mu oczko, a ten pokiwał twierdząco głową.
-Masz rację. Coś od życia mi się należy. Idę. Co mi szkodzi. - wypowiedział te słowa jednym tchem i ruszył do wyjścia. Zastygł jednak i odwrócił się ponownie, by rzucić się przyjacielowi na szyję. - Dzięki Harry. Jesteś wspaniały. - oderwał się od niego i pobiegł do swojego pokoju. Przebrał się w granatowe spodnie, założył białą bluzkę na krótki rękaw i wziął ze sobą czarną bluzę. Na nogach miał jak zwykle białe trampki. Wziął bilety w rękę i niemal wybiegł z domu. Skierował się na przeciw. Zadzwonił do drzwi i otworzyła mu szatynka. - Cześć Anne. Miałabyś ochotę wybrać się ze mną do kina ? "Dyktator", ponoć świetna komedia.
Dziewczyna mu jednak nie odpowiedziała, tylko pochyliła się do tyłu i spojrzała w prawą stronę.
-Maddy ! Czy ty tak bardzo chciałaś iść na "Dyktatora" do kina ?!
-Tak, ale jakiś frajer wykupił przede mną ostatnie dwa bilety ! - odkrzyknęła jakaś dziewczyna z oburzeniem, a Louis się zaśmiał.
-A może chciałabyś iść razem z tym frajerem ?!
-Że co ?! - po chwili było słychać, że ktoś zbliża się do drzwi. Dziewczyna spojrzała na chłopaka i zastygła w miejscu. Odebrało jej mowę. Szatyn zrobił na niej ogromne wrażenie. Od rozczochranej fryzury po głębokie, niebieskie oczy. - Em... Yyy... Ja... - dosłownie nie wiedziała co powiedzieć, jakich słów użyć, żeby nie zabrzmiały banalnie. - Jasne, że pójdę. - posłała mu szeroki uśmiech, a on odpowiedział tym samym, doprowadzając do przyspieszenia bicia jej serca. Dziewczyna wsunęła na nogi białe buty i wyszła z domu, nawet nie prosząc o pozwolenie. Bo co on mógł jej zrobić ?
-Tak w ogóle jestem Louis. - wyciągnął przed siebie dłoń, a dziewczyna, pochwyciwszy kule w jedną rękę, wolną uścisnęła dłoń chłopaka.
-A ja Maddy. I przepraszam za tego frajera. Wcale nie miałam tego na myśli.
-Powiedzmy, że wierze. Ale sam pewnie zdenerwowałbym się, gdyby ktoś sprzątnąłby mi ostatnie bilety sprzed nosa. - odpowiedział chichocząc, a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Czyli nie miał jej za wredną, rozpieszczoną dziewczynkę, która myśli, że wszystko jej wolno. - Jak się zmęczysz to cię poniosę. - wskazał na kule i posłał jej szczery uśmiech, który spowodował, że dziewczyna o mało nie weszła na jezdnię na czerwonym świetle.
-Nie trzeba. Mam już wprawę. - powiedziała i przeniosła wzrok na ulicę.
-A tak właściwie to co ci jest, jeśli można wiedzieć ? - zapytał troskliwym a zarazem ciekawskim głosem i zaczął lustrować nogi dziewczyny.
-Gdybym Ci powiedziała, musiałabym Cię zabić. - odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem, unikając odpowiedzi. - Na którą jest seans ? - zapytała zerkając na bilety, które stale trzymał w rękach.
-Yyy... 19:30 także mamy 20 minut drogi, a jest już 19:20. - chłopak spojrzał na jezdnię, a gdy wzrokiem "zwiedził" już całą, westchnął i spojrzał na brunetkę. - Jak zwykle taksówki nie jeżdżą. Pozostaje nam jedno wyjście. - spojrzał chytrze na dziewczynę, a ta zmarszczyła brwi nie wiedząc o co mu chodzi. Gdy ten odsłonił ząbki i zaczął ruszać śmiesznie brwiami, ta odwróciła się myśląc, że coś lub ktoś stoi za nią. W następnej chwili znalazła się na ramieniu chłopaka, który trzymał ją jedną ręką za nogi, a drugą pochwycił jej kule.
-Co ty wyprawiasz ? Puść mnie ! - krzyknęła, ale ten sekundę później, ruszył biegiem przed siebie. - Zwariowałeś ?! Mam nogi ! - ten tylko skomentował jej zachowanie głośnym śmiechem i nie przerywał biegu. Dziewczyna błagała, krzyczała i biła go w plecy, ale ten postawił ją dopiero przed wejściem do kina.
-Ała ! To ja taki dobry jestem dla Ciebie, a ty mnie w plecy bijesz ? - zrobił minę pełną wyrzutu i zaczął rozcierać bolące miejsca.
-Przepraszam bardzo, ale kto kazał ci mnie nieść ? Albo raczej biegać ze mną ? Jakiś nowy sport ?
-A żebyś wiedziała. A teraz chodź, bo zaraz zacznie się film, a ja bez popcorn'u i litrowej coli nie mam zamiaru go oglądać.
-I vice versa ! - tupnęła nogą w miejscu i oboje ruszyli do wejścia. Louis musiał nieść w swoich rękach wszystko, bo Maddy miała swoje zajęte. Znalazła odpowiedni rząd i miejsca i pospiesznie je zajęli zanim zaczęli wyświetlać przez pół godziny reklamy. - I co ? Zdążylibyśmy ! - syknęła do chłopaka, gdy w końcu zajęli miejsca, a na ekranie pojawiły się kolory.
-A może ja lubię oglądać reklamy ? - zapytał pokazując jej język.
-Ale z ciebie dzieciak. - prychnęła i usadowiła się wygodnie w fotelu.
-Też się cieszę, że cię widzę. - odparł z ustami pełnymi popcorn'u, a ta nie wytrzymała i zachichotała cicho. Znali się zaledwie kilka minut, a już wiedziała, że jest bardzo sympatyczny i zależało jej, aby się z nim zaprzyjaźnić. Miał w sobie coś, że na twarzy od razu pojawiał się uśmiech, a problemy zmieniały się w błahostki. Bała się jedynie, że poczuje do chłopaka coś więcej. Tymbardziej, że ten nie dawał o sobie zapomnieć, bo zaczął rzucać w nią popcorn'em, a gdy spoglądała na niego, ten patrzył w przeciwną stronę, jakby to ktoś z daleka rzucał w nich oboje. - Przestań, bo dzieci w Afryce głodują. - syknęła w jego stronę.
-A to sorry. - odparł podnosząc dłonie w górę w geście przeprosin, a dziewczyna uniosła kciuk do góry.
-Tak lepiej. - odpowiedziała, a gdy ten spojrzał na nią swoimi przenikliwymi, błękitnymi oczami, przeniosła wzrok na ekran, na którym pojawiał się zwiastun kolejnego filmu. Tym razem był to horror.
-Na to też pójdziemy. Szykuj się. - szepnął jej do ucha, a ta energicznie potrząsnęła głową, zaprzeczając. - Nie mów, że się boisz ? - zrobił kpiarską minę i chyba powstrzymywał się, aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Przepraszam bardzo. jestem dziewczyną i mam do tego prawo. - odgryzła się i zwaliła chłopaka łokieć z jej oparcia po czym sama podparła brodę o rękę i oglądała reklamy w skupieniu.
-Za mało się starasz. Nie rusza mnie to. - zaśmiał się, ale ta nie zwracała na niego uwagi. I tak też było przez 15 minut początku seansu, gdy nagle usłyszała obok swojego ucha, jak ktoś wciąga słomką powietrze, powodując charakterystyczny dźwięk, oznajmiający iż kupek jest pusty. - Maddy... - szepnął ,ale ta nie słuchała. Śmiała się w najlepsze z akcji filmu. - Maddy, masz cole ?
-Maaaam. A coo ? - zapytała przeciągając sylaby i robiąc ogromny łyk napoju.
-Weź się podziel...
-I co jeszcze ? To po co tak szybko pijesz ? - zapytała, odsuwając od niego swój napój.
-No ey ! Nie moja wina, że tak szybko wszystko pochłaniam, a przecież codziennie człowiek musi pić co najmniej 2 litry prawda ?
-Człowiek tak. Ale patrząc na Ciebie mam pewne wątpliwości. - fuknęła, powstrzymując śmiech, a ten zrobił obrażoną minę, skrzyżował ręce na piersiach i zwrócił swój wzrok na ekran, jednocześnie podjadajac popcorn w dużych ilościach. - Tak tak... Pan obrażalski...
Chłopak jednak nie odzywał się nadal. Nie uśmiechał. Robił tak oczywiście, żeby wywołać współczucie u koleżanki i przekonać ją do przeprosin.
Przez te kilka minut zdążył ja na prawdę polubić. Teraz nie żałował, że posłuchał Harry'ego i zgodził się zaprosić, którąś z sąsiadek. Wręcz przeciwnie. Czuł, że będzie mu za to bardzo dziękować.
Na końcowych napisach rozbłysły ostre światła.
-To parzy ! - jęknął Louis, zakrywając się rękami, a Maddy zachichotała. - Teraz będziesz musiała mnie prowadzić do wyjścia, bo sam nie dojdę.
-No to chodź. - dziewczyna pochwyciła kule w jedną rękę, a drugą ujęła jego dłoń, a tego przeszedł po ciele przyjemny dreszcz. Delikatnie podniósł powiekę i zauważył, że dziewczyna ma słodkie rumieńce na policzkach. Puściła jego rękę dopiero gdy wyszli z budynku. - Zimno. - rzuciła, a na jej rękach pojawiła się gęsia skórka. Chłopak dopiero teraz zauważył, że dziewczyna, wychodząc w pośpiechu, nie wzięła żadnej bluzy ze sobą. Spojrzał na swoją i położył jej na ramionach.
-Masz. Mi jest ciepło. - puścił jej oczko, a ja odpowiedziała mu uśmiechem.
-Dziękuję. Potrzymasz ? - wręczyła mu kule, a sama ubrała ciepłą bluzę chłopaka. Po chwili usłyszała dźwięk swojej komórki. Wyjęła ją i spojrzawszy na wyświetlacz, skrzywiła się. - Muszę już isć.
-Odprowadzę Cię. - zaoferował się od razu. - W końcu daleko nie mieszkamy. - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, a ta odpowiedziała mu tym samym. Wzięła od niego kule i ruszyli przed siebie.
-Mówiłam dzisiaj Liam'owi, żebyście jutro do nas wpadli. Wspominał coś ? - zapytała z zaintersowaniem patrząc na chłopaka, ale ten pokręcił przecząco głową.
-Spotkał się dzisiaj z dziewczyną, więc o niczym innym nie pamiętał. Jak zwykle. - przewrócił oczami, a dziewczyna pokiwała głową. Więc Liam miał dziewczynę ? Czemu nic nie mówil ? Zresztą... Kiedy miał mówić ? A co ją to w ogóle interesowało. Jak chciał mieć to co za problem ? Skoro był szczęśliwy... Musiała przyznać, że jej spodobał się Louis. Była o tym przekonana na 100 procent. - Czyli jutro mamy wpaść tak ? - zapytał dla pewności, spogladając na jej zamyśloną twarz.
-T... Tak jasne. Koniecznie wszyscy. - dodała wyszczerzając się.
-Ok. Zayn'a nie ma, ale postaram się przyciągnąć resztę. Coś mi się wydaje, że będzie nam się dobrze mieszkać. - odpowiedział zacierając ręce, a Maddy zachichotała.
-O tak. Szczególnie, że od jutra jesteśmy sami w czwórkę.
-Sami ? W sensie ? - chłopak zaciekawił się. Nie wiedział w zasadzie nic o jej rodzinie.
-Nasi rodzice wyprowadzają się do Ameryki. Dostali propozycję nowej pracy, a ja z rodzeństwem ich namówiłam, żeby ją przyjęli. I jutro wyjeżdżają, a ja zostaje z siostrami i bratem. - odpowiedziała mu historię, a ten uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Dobra, namówiłaś mnie. Będę wpadał codziennie na imprezy. No już przestań mnie tak prosić. Obiecuję, że będę. Weź przestań to żaden kłopot. Już będę tym Dj'em kilak razy, nie ma sprawy. - chłopak mówił ciągiem, a Maddy aż zgięła się w pół ze śmiechu. Louis był tak zabawny, że dziewczyna czuła, że mogłaby z nim spędzić kilka dni i nigdy razem by się nie nudzili.
-Jesteś na prawdę zabawny. - rzuciła, gdy w końcu się uspokoiła, a ten przewrócił oczami.
-No weź... Bo się zarumienie. - brunetka mimowolnie zachichotała, co przyprawiło chłopaka o dreszcze. Miała tak uroczy śmiech, a przy tym ukazywała mu słodki dołeczek w policzku, że aż kolana mu się uginały. Dziwne uczucie... Dawno już się tak nie czuł.
-Dziękuję za odprowadzenie i w ogóle za cały wieczór. - powiedziała gdy znaleźli się przed jej domem i zatrzymali na werandzie. - Było na prawdę miło.
-Ja też dziękuję. I pamiętaj, że idziemy na ten horror, którego zwiastun pokazywali w kinie. - wytknął ją palcem, a ta zaczęła rozglądać się wokół siebie.
-Nie rozumiem o czym mówisz. - powiedziała, a po chwili obydwoje wybuchnęli śmiechem. Wyciągnęła rękę przed siebie. - Dobranoc i do jutra.
-Na pewno przyjdziemy. Słodkich snów. - zamiast ścisnąć jej dłoń, tak jak dziewczyna przypuszczała, ten ją ucałował co zrobiło na dziewczynie ogromne wrażenie. Posłał jej swój uśmiech i oddalił się w stronę swojego domu. Dziewczyna odetchnęła głęboko i otworzyła drzwi, które od razu zamknęła za sobą z trzaskiem. Oparła się o nie i poczuła wewnętrzne ciepło. Zaśmiała się. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Zamknęła oczy i od razu zobaczyła uśmiechniętą twarz Louis'a. Poczuła jak w jej brzuchu dzieje się coś dziwnego, ale zarazem przyjemnego. Uśmiechnęła się, gapiąc w pustą przestrzeń, ręką dotykając swojego brzucha...
Kochane po pierwsze dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Jestem na prawdę mile zaskoczona, że ten blog Wam się spodobał. W ostatnim uśmierciłam Louis'a, także w tym rozdziale macie go chyba wystarczająco dużo. Oczywiście pojawi się w następnym i może będzie go nawet odrobinkę więcej niż innych, wiec mam nadzieję, że nie rozzłościcie się za to. Jeżeli tak to proszę piszcie wszystko w komentarzach.
Jednak jestem trochę zasmucona, bo prosiłam o nie zamieszczanie linków do swoich blogów w komentarzach, a kilka osób i tak to zrobiło. I wydaje mi się, że po prostu nie przeczytały podpisu lub całego rozdziału. Trochę przykro...
Następny rozdział jak zobaczę pod tym 17 komentarzy.
Kocham
black.character ♥
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŻyczę duużo weny i czekam na następny! :3
Super...fajnie i lekko sie czyta. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńUuu coś się święci, już nie mogę się doczekać następnego ;*
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny ! Czekam na następny, jeeeeszcze dłuższy od tego co jest : d : ))
OdpowiedzUsuńAwwww... no a już myślałam że o Louisie zapomniałaś xD Nawet nie wiesz jakiego miałam banana gdy przeczytałam że będzie więcej go ;D Normalnie już kocham tego bloga <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest GENIALNY co chwile wybuchałam śmiechem przez naszego Tomlinsona już nie mogę się doczekać następnego :PPP
Maddy i Lou? Wydaje mi się że pasowaliby do siebie ;P
OdpowiedzUsuńI mam nadzieje że coś z tego wyjdzie ;D
Kurde 17 komentarzy? To teraz ładnie proszę żeby każdy skomentował bo ja już chce następny :D
Rozdział jest super i lubię to że jest dużo Lou :P
Czekam na następny ;))
Pozdrawiam,
.
Świetny < 3
OdpowiedzUsuńTylko Lou potrafi tak rozbawić ; ) Fajnie, że będzie go więcej ;D
Do następnego ; *
Zajebiaszczo!! Coś się szukję :D Liam'owi podoba się Danielle i Maddy, Louis'owi też Maddy, Maddy zaś Lou, a Niall'owi Anne znaczy się tak to wszystko zrozumiałam ;) Jeśli ogarniasz to podziwiam :** Pozdrawiam i czekam na kolejny :]
OdpowiedzUsuńA no jeszcze zapomniałam że Jason'owi też podoba się Dan :p
UsuńŚwietny rozdział.. z niecierpliwością czekam na następny ;] nie mogę doczekać się rozwinięcia akcji ;]
OdpowiedzUsuńSwietny bardzo mi sie podoba ten rozdzial z niecierpilwoscia czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog..xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozd.I zapraszam do czytania na
http://onedirectionblogopowiesci.blogspot.com/
Donia
Boze cudny rozdział, zresztą jak wszystki, jestem strasznie ciekawa jak potocza sie ich losy - rodzienstwa i 1D. Jjej z niecierpliwoscia czekam na nn. Pozdrawaim i zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam ;**
OdpowiedzUsuńGenialny Odcinek! :D
OdpowiedzUsuńAkcja z Colą w kinie ;D Extra!! ;D
Czekam na NN z niecierpliwością! ;**
Zarąbiste! Nie mogę się doczekać kolejnych! Jestem ciekawa czy będzie coś z Jasonem i Danielle... W każdym razie -
OdpowiedzUsuńKOMENTUJCIE LUDZIE BO MUSI BYĆ NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!
genialny rozdział !!! ciekawe z kim będzie maddy ? czekam NN !!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! I Like It! ;D
OdpowiedzUsuńA kiedy napiszesz coś o Zaynie?
W każdym opowiadaniu jakie czytam jego wgl. nie ma -.-
Cudny ten rozdział! ;D
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? Nie mogę się doczekać!!
super rozdział. myślałam już że nie dokończysz tego bloga bo drugi rozdział nie pojawiał się przez dłuższy czas więc byłam mile zaskoczona gdy wróciłam z wakacji i zobaczyłam kolejne 3 rozdziały :D
OdpowiedzUsuńKiedy mamy oczekiwać kolejnego rozdziału? Dawno nic nie dodałaś..
OdpowiedzUsuńświetny. Mam nadzieje ze maddy bd z lou. czekam na NN
OdpowiedzUsuńKiedy nowy???? Chcesz żebym umarła z tęsknoty za tym opowiadaniem?:) Chyba Ci się to uda:)Świetne opowiadanie!!!!
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do Libster Awards! szczegóły tutaj: http://nobodys-perfect-but-you-are.blogspot.com/2012/12/libster-awards.html
OdpowiedzUsuńNominuje cię Liebster Blog Award. Więcej informacji na moim blogu xD
OdpowiedzUsuń