wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 4

 Liam szedł właśnie główną ulicą Londynu na spotkanie z Danielle. Cieszył się jak małe dziecko, ponieważ nie widział ukochanej od kilku tygodni.
 Zanim udał się na wyznaczone miejsce, wszedł do kwiaciarni. Zamknął za sobą drzwi, gdy zabrzęczał dzwonek, informujący sprzedawce o nowym kliencie. Automatycznie za ladą znalazła się wysoka blondynka z miłym uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry. Pomóc w wyborze ? - zapytała uprzejmym głosem, ale w tym samym momencie zabrzęczał dzwonek jej komórki. Skrzywiła się lekko lecz najwyraźniej nie miała zamiaru podnieść słuchawki.
-Niech Pani odbierze. Zaczekam. - zapewnił dziewczynę Liam, posyłając ciepły uśmiech, a ta lekko zmieszana, wyciągnęła komórkę z kieszeni.
-Przepraszam bardzo. Słucham ? - zapytała przykładając telefon do ucha. Liam zaczął oglądać różnokolorowe bukiety kwiatów. - Jestem jeszcze w pracy Maddy. - znów to imię. Blondyn od razu zobaczył przed oczami twarz brunetki. Poczuł, że chciałby ją zobaczyć ponownie. Miała w sobie coś, że w brzuchu chłopaka działy się dziwne rzeczy. Przeniósł na chwilkę wzrok na blondynkę. Nie była w ogóle podobna do dziewczyny, którą spotkał wcześniejszego dnia. Wiele dziewczyn może mieć tak samo na imię. Zwykłe zbieg okoliczności. - To przyjdź, bo ja zaraz kończę. Pa. - rozłączyła się i z ciepłym uśmiechem, zwróciła swój wzrok na chłopaka. - Pomóc w wyborze ?
-Interesowałby mnie bukiet różowych róż. - powiedział, wyszukując takiego gdzieś w pobliżu. Dziewczyna nachyliła się nad kwiatami po drugiej stronie i z wazonu wyciągnęła bukiet.
-Może być ?
-Idealny. - odparł chłopak posyłając jej uśmiech. Odebrał od niej kwiaty i powąchał. Tak, dokładnie tę woń uwielbiała jego dziewczyna. Zdecydowanie. Zapłacił dziewczynie wyznaczoną kwotę, a ta posłała mu ponownie swój szeroki uśmiech. - Do widzenia. - rzucił, a gdy mu odpowiedziała, pociągnął za klamkę i opuścił kwiaciarnię.  Ledwie wyszedł z pomieszczenia, wpadł na pewną dziewczynę. - Przepraszam. Nie zauważyłem Cię.
-Nic się nie stało. - odpowiedziała, a Liam od razu poznał głos dziewczyny. Ten, który wczoraj tak go oczarował. Brunetka podniosła głowę i spojrzała swoimi brązowymi oczami na stojącego przed nią blondyna. - To ty.
-A to ty. - obydwoje uśmiechnęli się do siebie i spuścili wzrok. - Em... Co tu robisz ? - zapytał, a w głowie katował się, że zdarzyło zadać mu się tak głupie pytanie.
-Przyszłam do siostry. Pracuje tutaj. - wskazała na kwiaciarnię. - Ale widzę, że musiałeś ją już odwiedzić. - wskazała na potężny bukiet róż.
-To jest Twoja siostra ? - zapytał nie ukrywając zdziwienia, a ta pokiwała twierdząco głową. - W ogóle nie jesteście do siebie podobne. - skwitował, a ta zachichotała pod nosem, ukazując przy tym śliczny dołeczek w policzku.
-Wszyscy to powtarzają. Zresztą... Sama nie wiem czemu tak jest. - wzruszyła tylko ramionami, a chłopak wpatrując się tak w nią, przypomniał sobie o umówionym spotkaniu.
-Emm... Ja będę musiał lecieć. Miło było znów Cię zobaczyć. - mówił to praktycznie automatycznie. Nie kłamał, po prostu dla niego było to wręcz oczywiste.
-Wzajemnie. Miłego dnia. - odpowiedziała słodkim głosikiem, uśmiechając się do niego. Odpowiedział jej tym samym i ruszył przed siebie. - Liam ? - dziewczyna wypowiedziała jego imię, a ten się odwrócił i spojrzał na nią pytająco. - A może jutro wpadłbyś z kolegami do nas ? Rodzice wyjeżdżają, a my moglibyśmy się lepiej poznać. W końcu jesteśmy sąsiadami. To jak ? - zaproponowała uśmiechając się uroczo. Chłopakowi zmiękły kolana. Nie mógł przecież odmówić. Nie jej.
-Jasne. Porozmawiam z nimi i postaramy się wpaść. - puścił jej oczko, a ta pokazała mu rząd białych zębów.
-Dzięki. Będziemy czekać.
-Cześć. - dziewczyna odmachnęła mu, a ten ruszył z uśmiechem przed siebie.

•••

 Jason pracował nad starym Ford'em Mustang'iem Shelby'm gt 500, gdy do jego warsztatu wjechało czerwone, sportowe auto. Oderwał się od pracy i wytarł ręce w ręcznik, choć niewiele to pomogło, bo cały był umazany od smary. Z samochodu wysiadła wysoka i szczupła szatynka z burzą loków na głowie. Spojrzała na niego ciemnymi oczami, a jemu aż zaparło dech.
-Przepraszam. Nazywam się Danielle Peazer. Polecił mi pański warsztat jeden z przechodniów, także postanowiłam skorzystać z oferty. - posłała mu szeroki uśmiech, a on odpowiedział tym samym. Wyciągnęła rękę przed siebie. Nie chciał, żeby dziewczyna pomyślała, że nie kontaktuje, więc potrząsnął delikatnie głową i uścisnął jej delikatną dłoń.
-Jason Jefferson. Skoro polecali to tak musi też być. A co jest nie tak z autem ? - zapytał podchodząc do auta i starając się, aby skupić się na pracy, a nie na dziewczynie.
-Chciałabym wymienić olej. - odparła, a ten pokiwał głową ze zrozumieniem. Czym prędzej wziął się do pracy. Po chwili zadzwonił telefon dziewczyny. Wyjęła telefon z torebki i czym prędzej odebrała. - Tak ? Przepraszam, za chwilkę będę dobrze ? To czekaj tam gdzie się umówiliśmy. Pa. - rozłączyła się i schowała telefon. Zaczęła przyglądać się pracy chłopaka. - Szczęście, że tu podjechałam. - odezwała się po kilku minutach.
-Może wstąpi pani jeszcze kiedyś. - odpowiedział jej podnosząc się. - Gotowe.
-Tak szybko ? W takim razie na pewno będę pana polecać. Ile płacę ? - zapytała, ale chłopak pokręcił przecząco głową.
-Na koszt firmy. - odpowiedział nonszalancko, ale dziewczyna nie dała za wygraną.
-Nie ma takiej opcji. - wcisnęła mu banknot do kieszeni od spodni i wsiadła do auta. - Jeszcze raz dziękuję, Jason'ie. - puściła mu oczko i odjechała. Brunet odetchnął głęboko. Danielle była niewątpliwie jedną z najpiękniejszych dziewczyn jakie kiedykolwiek widział. No nie licząc swoich sióstr. W każdym razie bardzo chciałby ja ponownie zobaczyć. Uśmiechnął się pod nosem i wrócił do naprawy własnego auta.

•••

 Wybiła godzina 19 gdy Louis wbiegł do salony pragnąć wyciągnąć kogoś do kina.
-Uwaga uwaga, jedyna taka okazja, aby wyjść z Louis'em Tomlinson'em do kina, zupełnie za darmo i bez żadnych zobowiązań. Kto chętny ? - jednak nikt nawet nie zareagował. Niall jak zwykle coś starannie przeżuwał, a Liam i Danielle byli zajęci sobą w pokoju chłopaka. - A gdzież mój Herreh ? - zapytał, a blondyn podniósł palec, wskazując na piętro. - Dzięki żarłoku.
-Ey ! - jęknął Horan, ale Louis kroczył już w stronę schodów. - Bo zjem Ci Twoje wszystkie marchewki ! - krzyknął, a Tominson zatrzymał się na pierwszym stopniu.
-Tylko spróbuj. - pogroził mu palcem, posłał mordercze spojrzenie i zniknął na piętrze. Otworzył drzwi od pokoju loczka, nawet nie pukając do nich. - Idziemy do kina ? - lecz ten machnął na niego ręką.
-Poczekaj. - przytknął dłoń do słuchawki telefonu i spojrzał na szatyna. - Gadam z Gemmą, poproś chłopaków.
-Właśnie żaden nie chce iąć. - zrobił smutną minę i skrzyżował ręce na piersiach.
-Zaraz do Ciebie oddzwonię. - rozłączył się i wstał z łóżka. Podszedł do kolegi i położył mu ręce na ramionach jakby chciał przekazać bardzo przykro wiadomość. - To może... Idź do sąsiadek. Może będą chciały, a warto przecież utrzymywać kontakty z sąsiadami prawda ? - zaproponował Harry, ale Louis już od początku wypowiedzi pokiwał przecząco głową. - Louis ! Pora się otrząsnąć. Eleanor Cię rzuciła, fakt. Ale przestań się tym jeszcze zamartwiać. To jest już przeszłość. Trzeba żyć dalej, a nie dołować i liczyć na jej powrót. Rozumiesz ! - podniósł głos. Wiedział, że tylko w ten sposób przemówi przyjacielowi do rozumu. - Więc proszę Cię. Zrób to dla mnie i idź do nich. - puścił mu oczko, a ten pokiwał twierdząco głową.
-Masz rację. Coś od życia mi się należy. Idę. Co mi szkodzi. - wypowiedział te słowa jednym tchem i ruszył do wyjścia. Zastygł jednak i odwrócił się ponownie, by rzucić się przyjacielowi na szyję. - Dzięki Harry. Jesteś wspaniały. - oderwał się od niego i pobiegł do swojego pokoju. Przebrał się w granatowe spodnie, założył białą bluzkę na krótki rękaw i wziął ze sobą czarną bluzę. Na nogach miał jak zwykle białe trampki. Wziął bilety w rękę i niemal wybiegł z domu. Skierował się na przeciw. Zadzwonił do drzwi i otworzyła mu szatynka. - Cześć Anne. Miałabyś ochotę wybrać się ze mną do kina ? "Dyktator", ponoć świetna komedia.
Dziewczyna mu jednak nie odpowiedziała, tylko pochyliła się do tyłu i spojrzała w prawą stronę.
-Maddy ! Czy ty tak bardzo chciałaś iść na "Dyktatora" do kina ?!
-Tak, ale jakiś frajer wykupił przede mną ostatnie dwa bilety ! - odkrzyknęła jakaś dziewczyna z oburzeniem, a Louis się zaśmiał.
-A może chciałabyś iść razem z tym frajerem ?!
-Że co ?! - po chwili było słychać, że ktoś zbliża się do drzwi. Dziewczyna spojrzała na chłopaka i zastygła w miejscu. Odebrało jej mowę. Szatyn zrobił na niej ogromne wrażenie. Od rozczochranej fryzury po głębokie, niebieskie oczy. - Em... Yyy... Ja... - dosłownie nie wiedziała co powiedzieć, jakich słów użyć, żeby nie zabrzmiały banalnie. - Jasne, że pójdę. - posłała mu szeroki uśmiech, a on odpowiedział tym samym, doprowadzając do przyspieszenia bicia jej serca. Dziewczyna wsunęła na nogi białe buty i wyszła z domu, nawet nie prosząc o pozwolenie. Bo co on mógł jej zrobić ?
-Tak w ogóle jestem Louis. - wyciągnął przed siebie dłoń, a dziewczyna, pochwyciwszy kule w jedną rękę, wolną uścisnęła dłoń chłopaka.
-A ja Maddy. I przepraszam za tego frajera. Wcale nie miałam tego na myśli.
-Powiedzmy, że wierze. Ale sam pewnie zdenerwowałbym się, gdyby ktoś sprzątnąłby mi ostatnie bilety sprzed nosa. - odpowiedział chichocząc, a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Czyli nie miał jej za wredną, rozpieszczoną dziewczynkę, która myśli, że wszystko jej wolno. - Jak się zmęczysz to cię poniosę. - wskazał na kule i posłał jej szczery uśmiech, który spowodował, że dziewczyna o mało nie weszła na jezdnię na czerwonym świetle.
-Nie trzeba. Mam już wprawę. - powiedziała i przeniosła wzrok na ulicę.
-A tak właściwie to co ci jest, jeśli można wiedzieć ? - zapytał troskliwym a zarazem ciekawskim głosem i zaczął lustrować nogi dziewczyny.
-Gdybym Ci powiedziała, musiałabym Cię zabić. - odpowiedziała mu z szerokim uśmiechem, unikając odpowiedzi. - Na którą jest seans ? - zapytała zerkając na bilety, które stale trzymał w rękach.
-Yyy... 19:30 także mamy 20 minut drogi, a jest już 19:20. - chłopak spojrzał na jezdnię, a gdy wzrokiem "zwiedził" już całą, westchnął i spojrzał na brunetkę. - Jak zwykle taksówki nie jeżdżą. Pozostaje nam jedno wyjście. - spojrzał chytrze na dziewczynę, a ta zmarszczyła brwi nie wiedząc o co mu chodzi. Gdy ten odsłonił ząbki i zaczął ruszać śmiesznie brwiami, ta odwróciła się myśląc, że coś lub ktoś stoi za nią. W następnej chwili znalazła się na ramieniu chłopaka, który trzymał ją jedną ręką za nogi, a drugą pochwycił jej kule.
-Co ty wyprawiasz ? Puść mnie ! - krzyknęła, ale ten sekundę później, ruszył biegiem przed siebie. - Zwariowałeś ?! Mam nogi ! - ten tylko skomentował jej zachowanie głośnym śmiechem i nie przerywał biegu. Dziewczyna błagała, krzyczała i biła go w plecy, ale ten postawił ją dopiero przed wejściem do kina.
-Ała ! To ja taki dobry jestem dla Ciebie, a ty mnie w plecy bijesz ? - zrobił minę pełną wyrzutu i zaczął rozcierać bolące miejsca.
-Przepraszam bardzo, ale kto kazał ci mnie nieść ? Albo raczej biegać ze mną ? Jakiś nowy sport ?
-A żebyś wiedziała. A teraz chodź, bo zaraz zacznie się film, a ja bez popcorn'u i litrowej coli nie mam zamiaru go oglądać.
-I vice versa ! - tupnęła nogą w miejscu i oboje ruszyli do wejścia. Louis musiał nieść w swoich rękach wszystko, bo Maddy miała swoje zajęte. Znalazła odpowiedni rząd i miejsca i pospiesznie je zajęli zanim zaczęli wyświetlać przez pół godziny reklamy. - I co ? Zdążylibyśmy ! - syknęła do chłopaka, gdy w końcu zajęli miejsca, a na ekranie pojawiły się kolory.
-A może ja lubię oglądać reklamy ? - zapytał pokazując jej język.
-Ale z ciebie dzieciak. - prychnęła i usadowiła się wygodnie w fotelu.
-Też się cieszę, że cię widzę. - odparł z ustami pełnymi popcorn'u, a ta nie wytrzymała i zachichotała cicho. Znali się zaledwie kilka minut, a już wiedziała, że jest bardzo sympatyczny i zależało jej, aby się z nim zaprzyjaźnić. Miał w sobie coś, że na twarzy od razu pojawiał się uśmiech, a problemy zmieniały się w błahostki. Bała się jedynie, że poczuje do chłopaka coś więcej. Tymbardziej, że ten nie dawał o sobie zapomnieć, bo zaczął rzucać w nią popcorn'em, a gdy spoglądała na niego, ten patrzył w przeciwną stronę, jakby to ktoś z daleka rzucał w nich oboje. - Przestań, bo dzieci w Afryce głodują. - syknęła w jego stronę.
-A to sorry. - odparł podnosząc dłonie w górę w geście przeprosin, a dziewczyna uniosła kciuk do góry.
-Tak lepiej. - odpowiedziała, a gdy ten spojrzał na nią swoimi przenikliwymi, błękitnymi oczami, przeniosła wzrok na ekran, na którym pojawiał się zwiastun kolejnego filmu. Tym razem był to horror.
-Na to też pójdziemy. Szykuj się. - szepnął jej do ucha, a ta energicznie potrząsnęła głową, zaprzeczając. - Nie mów, że się boisz ? - zrobił kpiarską minę i chyba powstrzymywał się, aby nie wybuchnąć śmiechem.
-Przepraszam bardzo. jestem dziewczyną i mam do tego prawo. - odgryzła się i zwaliła chłopaka łokieć z jej oparcia po czym sama podparła brodę o rękę i oglądała reklamy w skupieniu.
-Za mało się starasz. Nie rusza mnie to. - zaśmiał się, ale ta nie zwracała na niego uwagi. I tak też było przez 15 minut początku seansu, gdy nagle usłyszała obok swojego ucha, jak ktoś wciąga słomką powietrze, powodując charakterystyczny dźwięk, oznajmiający iż kupek jest pusty. - Maddy... - szepnął ,ale ta nie słuchała. Śmiała się w najlepsze z akcji filmu. - Maddy, masz cole ?
-Maaaam. A coo ? - zapytała przeciągając sylaby i robiąc ogromny łyk napoju.
-Weź się podziel...
-I co jeszcze ? To po co tak szybko pijesz ? - zapytała, odsuwając od niego swój napój.
-No ey ! Nie moja wina, że tak szybko wszystko pochłaniam, a przecież codziennie człowiek musi pić co najmniej 2 litry prawda ?
-Człowiek tak. Ale patrząc na Ciebie mam pewne wątpliwości. - fuknęła, powstrzymując śmiech, a ten zrobił obrażoną minę, skrzyżował ręce na piersiach i zwrócił swój wzrok na ekran, jednocześnie podjadajac popcorn w dużych ilościach. - Tak tak... Pan obrażalski...
Chłopak jednak nie odzywał się nadal. Nie uśmiechał. Robił tak oczywiście, żeby wywołać współczucie u koleżanki i przekonać ją do przeprosin.
 Przez te kilka minut zdążył ja na prawdę polubić. Teraz nie żałował, że posłuchał Harry'ego i zgodził się zaprosić, którąś z sąsiadek. Wręcz przeciwnie. Czuł, że będzie mu za to bardzo dziękować.
 Na końcowych napisach rozbłysły ostre światła.
-To parzy ! - jęknął Louis, zakrywając się rękami, a Maddy zachichotała. - Teraz będziesz musiała mnie prowadzić do wyjścia, bo sam nie dojdę.
-No to chodź. - dziewczyna pochwyciła kule w jedną rękę, a drugą ujęła jego dłoń, a tego przeszedł po ciele przyjemny dreszcz. Delikatnie podniósł powiekę i zauważył, że dziewczyna ma słodkie rumieńce na policzkach. Puściła jego rękę dopiero gdy wyszli z budynku. - Zimno. - rzuciła, a na jej rękach pojawiła się gęsia skórka. Chłopak dopiero teraz zauważył, że dziewczyna, wychodząc w pośpiechu, nie wzięła żadnej bluzy ze sobą. Spojrzał na swoją i położył jej na ramionach.
-Masz. Mi jest ciepło. - puścił jej oczko, a ja odpowiedziała mu uśmiechem.
-Dziękuję. Potrzymasz ? - wręczyła mu kule, a sama ubrała ciepłą bluzę chłopaka. Po chwili usłyszała dźwięk swojej komórki. Wyjęła ją i spojrzawszy na wyświetlacz, skrzywiła się. - Muszę już isć.
-Odprowadzę Cię. - zaoferował się od razu. - W końcu daleko nie mieszkamy. - wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, a ta odpowiedziała mu tym samym. Wzięła od niego kule i ruszyli przed siebie.
-Mówiłam dzisiaj Liam'owi, żebyście jutro do nas wpadli. Wspominał coś ? - zapytała z zaintersowaniem patrząc na chłopaka, ale ten pokręcił przecząco głową.
-Spotkał się dzisiaj z dziewczyną, więc o niczym innym nie pamiętał. Jak zwykle. - przewrócił oczami, a dziewczyna pokiwała głową. Więc Liam miał dziewczynę ? Czemu nic nie mówil ? Zresztą... Kiedy miał mówić ? A co ją to w ogóle interesowało. Jak chciał mieć to co za problem ? Skoro był szczęśliwy... Musiała przyznać, że jej spodobał się Louis. Była o tym przekonana na 100 procent. - Czyli jutro mamy wpaść tak ? - zapytał dla pewności, spogladając na jej zamyśloną twarz.
-T... Tak jasne. Koniecznie wszyscy. - dodała wyszczerzając się.
-Ok. Zayn'a nie ma, ale postaram się przyciągnąć resztę. Coś mi się wydaje, że będzie nam się dobrze mieszkać. - odpowiedział zacierając ręce, a Maddy zachichotała.
-O tak. Szczególnie, że od jutra jesteśmy sami w czwórkę.
-Sami ? W sensie ? - chłopak zaciekawił się. Nie wiedział w zasadzie nic o jej rodzinie.
-Nasi rodzice wyprowadzają się do Ameryki. Dostali propozycję nowej pracy, a ja z rodzeństwem ich namówiłam, żeby ją przyjęli. I jutro wyjeżdżają, a ja zostaje z siostrami i bratem. - odpowiedziała mu historię, a ten uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Dobra, namówiłaś mnie. Będę wpadał codziennie na imprezy. No już przestań mnie tak prosić. Obiecuję, że będę. Weź przestań to żaden kłopot. Już będę tym Dj'em kilak razy, nie ma sprawy. - chłopak mówił ciągiem, a Maddy aż zgięła się w pół ze śmiechu. Louis był tak zabawny, że dziewczyna czuła, że mogłaby z nim spędzić kilka dni i nigdy razem by się nie nudzili.
-Jesteś na prawdę zabawny. - rzuciła, gdy w końcu się uspokoiła, a ten przewrócił oczami.
-No weź... Bo się zarumienie. - brunetka mimowolnie zachichotała, co przyprawiło chłopaka o dreszcze. Miała tak uroczy śmiech, a przy tym ukazywała mu słodki dołeczek w policzku, że aż kolana mu się uginały. Dziwne uczucie... Dawno już się tak nie czuł.
-Dziękuję za odprowadzenie i w ogóle za cały wieczór. - powiedziała gdy znaleźli się przed jej domem i zatrzymali na werandzie. - Było na prawdę miło.
-Ja też dziękuję. I pamiętaj, że idziemy na ten horror, którego zwiastun pokazywali w kinie. - wytknął ją palcem, a ta zaczęła rozglądać się wokół siebie.
-Nie rozumiem o czym mówisz. - powiedziała, a po chwili obydwoje wybuchnęli śmiechem. Wyciągnęła rękę przed siebie. - Dobranoc i do jutra.
-Na pewno przyjdziemy. Słodkich snów. - zamiast ścisnąć jej dłoń, tak jak dziewczyna przypuszczała, ten ją ucałował co zrobiło na dziewczynie ogromne wrażenie. Posłał jej swój uśmiech i oddalił się w stronę swojego domu. Dziewczyna odetchnęła głęboko i otworzyła drzwi, które od razu zamknęła za sobą z trzaskiem. Oparła się o nie i poczuła wewnętrzne ciepło. Zaśmiała się. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Zamknęła oczy i od razu zobaczyła uśmiechniętą twarz Louis'a. Poczuła jak w jej brzuchu dzieje się coś dziwnego, ale zarazem przyjemnego. Uśmiechnęła się, gapiąc w pustą przestrzeń, ręką dotykając swojego brzucha...


 Kochane po pierwsze dziękuję za wszystkie miłe komentarze. Jestem na prawdę mile zaskoczona, że ten blog Wam się spodobał. W ostatnim uśmierciłam Louis'a, także w tym rozdziale macie go chyba wystarczająco dużo. Oczywiście pojawi się w następnym i może będzie go nawet odrobinkę więcej niż innych, wiec mam nadzieję, że nie rozzłościcie się za to. Jeżeli tak to proszę piszcie wszystko w komentarzach.
 Jednak jestem trochę zasmucona, bo prosiłam o nie zamieszczanie linków do swoich blogów w komentarzach, a kilka osób i tak to zrobiło. I wydaje mi się, że po prostu nie przeczytały podpisu lub całego rozdziału. Trochę przykro...
Następny rozdział jak zobaczę pod tym 17 komentarzy.
Kocham
black.character

24 komentarze:

  1. Świetny rozdział :)
    Życzę duużo weny i czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super...fajnie i lekko sie czyta. Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu coś się święci, już nie mogę się doczekać następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny ! Czekam na następny, jeeeeszcze dłuższy od tego co jest : d : ))

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww... no a już myślałam że o Louisie zapomniałaś xD Nawet nie wiesz jakiego miałam banana gdy przeczytałam że będzie więcej go ;D Normalnie już kocham tego bloga <3
    Rozdział jest GENIALNY co chwile wybuchałam śmiechem przez naszego Tomlinsona już nie mogę się doczekać następnego :PPP

    OdpowiedzUsuń
  6. Maddy i Lou? Wydaje mi się że pasowaliby do siebie ;P
    I mam nadzieje że coś z tego wyjdzie ;D
    Kurde 17 komentarzy? To teraz ładnie proszę żeby każdy skomentował bo ja już chce następny :D
    Rozdział jest super i lubię to że jest dużo Lou :P
    Czekam na następny ;))
    Pozdrawiam,
    .

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny < 3
    Tylko Lou potrafi tak rozbawić ; ) Fajnie, że będzie go więcej ;D
    Do następnego ; *

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiaszczo!! Coś się szukję :D Liam'owi podoba się Danielle i Maddy, Louis'owi też Maddy, Maddy zaś Lou, a Niall'owi Anne znaczy się tak to wszystko zrozumiałam ;) Jeśli ogarniasz to podziwiam :** Pozdrawiam i czekam na kolejny :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no jeszcze zapomniałam że Jason'owi też podoba się Dan :p

      Usuń
  9. Świetny rozdział.. z niecierpliwością czekam na następny ;] nie mogę doczekać się rozwinięcia akcji ;]

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny bardzo mi sie podoba ten rozdzial z niecierpilwoscia czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajny blog..xD

    Czekam na następny rozd.I zapraszam do czytania na

    http://onedirectionblogopowiesci.blogspot.com/

    Donia

    OdpowiedzUsuń
  12. Boze cudny rozdział, zresztą jak wszystki, jestem strasznie ciekawa jak potocza sie ich losy - rodzienstwa i 1D. Jjej z niecierpliwoscia czekam na nn. Pozdrawaim i zapraszam do siebie. Dopiero zaczynam ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. .KamCiaaa ! ;***26 sierpnia 2012 09:06

    Genialny Odcinek! :D
    Akcja z Colą w kinie ;D Extra!! ;D
    Czekam na NN z niecierpliwością! ;**

    OdpowiedzUsuń
  14. Zarąbiste! Nie mogę się doczekać kolejnych! Jestem ciekawa czy będzie coś z Jasonem i Danielle... W każdym razie -


    KOMENTUJCIE LUDZIE BO MUSI BYĆ NASTĘPNY ROZDZIAŁ!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. genialny rozdział !!! ciekawe z kim będzie maddy ? czekam NN !!

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział! I Like It! ;D
    A kiedy napiszesz coś o Zaynie?
    W każdym opowiadaniu jakie czytam jego wgl. nie ma -.-

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudny ten rozdział! ;D
    Kiedy nowy? Nie mogę się doczekać!!

    OdpowiedzUsuń
  18. super rozdział. myślałam już że nie dokończysz tego bloga bo drugi rozdział nie pojawiał się przez dłuższy czas więc byłam mile zaskoczona gdy wróciłam z wakacji i zobaczyłam kolejne 3 rozdziały :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy mamy oczekiwać kolejnego rozdziału? Dawno nic nie dodałaś..

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny. Mam nadzieje ze maddy bd z lou. czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy nowy???? Chcesz żebym umarła z tęsknoty za tym opowiadaniem?:) Chyba Ci się to uda:)Świetne opowiadanie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. nominowałam cię do Libster Awards! szczegóły tutaj: http://nobodys-perfect-but-you-are.blogspot.com/2012/12/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  23. Nominuje cię Liebster Blog Award. Więcej informacji na moim blogu xD

    OdpowiedzUsuń